Umilić sobie pracę
Jak już doskonale wiesz, kategoria „Praca” w modelu 3 × 8 to nie tylko praca w sensie miejsca zatrudnienia. Dla wielu osób pracą będzie na przykład dojazd do biura i powrót z niego, studia i związana z nimi nauka, sprzątanie, gotowanie, a nawet wymuszone rozmowy telefoniczne czy nieproszeni goście.
Słowem, wszystko, co wymaga od nas wysiłku i wszystko, czego nie lubimy robić (nie dotyczy to oczywiście pracy zawodowej, którą przecież wszyscy uwielbiamy).
Zła wiadomość: nie ma praktycznie możliwości, by uniknąć pracy (naruszyłoby to zresztą samą ideę modelu 3 × 8 i całą równowagę szlag by trafił).
Dobra wiadomość: możemy w dużym stopniu zminimalizować negatywny wpływ pracy na nasze
życie, zmienić sposób jej wykonywania, a także pozbyć się dużej jej części, wykorzystując zaoszczędzony czas na rzeczy dużo przyjemniejsze (czyli dwie pozostałe kategorie naszego
modelu).
Jeśli, żeby zarabiać podwójnie, trzeba dwa razy tyle pracować, to nie widzę, gdzie tu jest jakiś zysk?*
Lucjan Kydryński
Możesz oczywiście pominąć rozdziały, w których jako pracę opisuję aktywności, jakich Ty za pracę wcale nie uważasz. Namawiam Cię jednak, byś je przeczytał. Może się wtedy okazać,
iż rzeczy, które uważasz za przyjemne, staną się dla Ciebie jeszcze przyjemniejsze. A taki między innymi jest cel tej książki.
Narzekanie na pracę to nasza cecha narodowa. Czy zarabiamy mało, średnio czy dużo, określamy swoją pracę jako robotę, harówę, „zapieprz” itp. Zwykle zresztą całkiem słusznie.
Zrzędzimy na szefów, współpracowników i klientów, co też w większości przypadków ma swoje podstawy. Nie ma sensu obwiniać się o tego typu gderliwość, albowiem umiejętność
kreatywnego narzekania to bardzo inteligentna cecha. Świadczy bowiem o tym, że potrafimy właściwie oceniać sytuację i nie dajemy sobie robić wody z mózgu. Nie wiem jak Ty, ale ja
nie ufam wiecznie zadowolonym pracownikom. Zwykle knują coś za plecami — takie są moje obserwacje.
Narzekanie musi być jednak kreatywne. Być może zastanawiałeś się, co to u diabła znaczy, bo użyłem tego słowa w poprzednim akapicie. Otóż ma ono pomóc Ci w trafnym osądzie i ułatwić dalsze działania, nie zaś powodować frustrację i zniechęcenie. „Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma” — warto, byś przypominał sobie to mądre powiedzenie, gdy czujesz, że zaczynasz przesadzać w swoim psioczeniu na firmę.
Przychodząc do nowej pracy, za każdym razem spotykałem się z pewnym zjawiskiem. Wśród nowo poznanych pracowników zawsze znajdował się podręcznikowy wręcz frustrat — wiecznie niezadowolony, znający wszystkie firmowe plotki, przyjmujący postawę lizusa w obecności szefa i postawę wielkiego buntownika, gdy przełożony znikał za horyzontem.Podjudzał innych do działań na szkodę przedsiębiorstwa, samemu nie biorąc w nich udziału i nierzadko donosząc na tych, którzy poszli za jego „dobrymi radami”. Każdy z tych frustratów miał ponadto dwie cechy wspólne:
Po pierwsze: rozpowiadał wszystkim dookoła, zwłaszcza nowo zatrudnionym, że zamierza odejść z firmy. Już powysyłał CV, już był na spotkaniach, ba — ma nawet kilka intratnych propozycji, ale jeszcze się decyduje, którą wybrać…
Po drugie: nigdy nie odchodził. Zamiast tego, używając niezbyt czystych chwytów, piął się po szczeblach kariery, zawsze jednak w obrębie tej samej firmy. Prawdopodobnie pracuje
w niej do dziś…
Wniosek: nie słuchaj podpowiedzi frustratów. Pod ich wpływem możesz zmienić miejsce zatrudnienia zupełnie niepotrzebnie, nierzadko wpadając z deszczu pod rynnę, a oni pozbędą
się tylko kolejnego rywala.
Zamiast tego, spróbuj narzekać bardziej kreatywnie. Zauważaj wszystko, co jest nie tak, psiocz i krytykuj, ale też szukaj rozwiązań. Przede wszystkim dostrzegaj dobre strony zatrudnienia, jak choćby stały dopływ gotówki. Mój znajomy z jednej z firm, w których pracowałem, powiedział mi kiedyś:
„Ludzie narzekają na swoją pensję, ale nawet gdy jest ona niska, to jednak jest. Możesz mieć długi, ale część z nich zawsze jakoś pokryjesz z kolejnej wypłaty. Gorzej, gdy stracisz pracę.
Oszczędności szybko się skończą, a długi pogłębią. Ani się obejrzysz, jak będziesz szukał dziesięciogroszówek pod łóżkiem, by uzbierać na zupkę chińską”.
Znajomy ten miał wątpliwą przyjemność bycia na bezrobociu przez ponad pół roku. Wtedy nie rozumiałem do końca, co właściwie chce mi powiedzieć. Pojąłem to, gdy pewnego razu
sam straciłem pracę…
Jeśli a oznacza szczęście, to a = x + y + z; x — to praca, y — rozrywki, z — umiejętność trzymania języka za zębami*.
Albert Einstein
Spróbuj zastanowić się przez chwilę, jakie jeszcze rzeczy pozytywne przynosi Ci praca, poza wspomnianym wyżej stałym dopływem gotówki. Być może są to ciekawe znajomości, jakie
zawierasz, darmowa opieka medyczna bądź interesujące kursy i szkolenia. Jeśli właśnie prychnąłeś ironicznie, bo żadnej z tych rzeczy nie jest Ci niestety dane doświadczyć, próbuj
szukać dalej. Okazuje się, że nawet małe, na oko nic nieznaczące pozytywy, mogą umilić Ci dni spędzane w pracy. Wiele osób uwielbia na przykład kawę z dobrego ekspresu, któregoś
ze współpracowników, widok zza okna, możliwość słuchania ulubionej stacji radiowej, kolor biurka albo wygodny, duży ekran służbowego monitora. Z pewnością znajdziesz kilka
tego typu rzeczy. Warto o nich pamiętać (może nawet przydałoby się je zapisać). Nigdy nie jest tak, by wszystko w pracy było absolutnie do niczego. No chyba że sam jesteś kompletnym
frustratem...
Czytaj dalej - pobierz książkę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz