czwartek, 1 grudnia 2011

Światła września - Carlos Ruiz Zafon - Fragment

Tutaj możesz poczytać opis książki>>>
Fragment książki
Ci, co pamiętają ową noc, kiedy zmarł Armand Sauvelle, zarzekają się, że purpurowy błysk przeciął sklepienie nieba, pozostawiając po sobie ślad żarzących się popiołów; błysk, którego Irène, córka zmarłego, nigdy nie widziała, ale który pojawiał się w jej snach przez wiele lat.
Był mroźny zimowy świt i szyby sali numer czternaście szpitala Saint George pokryła delikatna warstewka lodu, przez którą widać było rozmywające się w złocistym półbrzasku akwarele miasta.
Życie Armanda Sauvelle’a zgasło cichutko, bez westchnienia skargi. Jego żona Simone i jego córka Irène uniosły wzrok, gdy pierwsze błyski dnia zaczęły pruć fastrygi nocy, rozsypując po sali szpitalnej niteczki światła. Jego syn Dorian drzemał na krześle. Salą zawładnęło przejmujące milczenie. Nie trzeba było słów, żeby zrozumieć, co się stało. Po sześciu miesiącach bezlitosny upiór choroby, której nazwa nigdy nie przeszła Armandowi Sauvelle’owi przez gardło, pokonał go. Najzwyczajniej w świecie.
Tak zaczął się rok, który w pamięci rodziny Sauvelle’ów miał się zapisać jako najgorszy w jej historii.
Tutaj możesz zakupić książkę>>>

Opinie czytelników

Carlos Ruiz Zafon to jeden z moich ulubionych pisarzy. Nic więc dziwnego, że kiedy w moje ręce wpadła książka „Światła września”, która miała premierę kilka dni temu, od razu zaczęłam się zagłębiać się w historię stworzoną przez autora. Okładka od początku wręcz kusiła swoją magią i niezwykłością, ale prawdziwa czytelnicza uczta czekała na mnie dopiero w środku:).

Normandia, rok 1936. Simone Sauvelle wraz z dwójką dzieci, Irene i Dorianem, po śmierci męża nie może wyjść z długów. Coraz trudniej jej zapewnić wikt i opierunek pociechom, jednak niespodziewanie otrzymuje dochodową pracę u producenta zabawek. Cała rodzina przenosi się do nadmorskiej miejscowości i zamieszkuje w rezydencji pracodawcy. Jednak upragniona przeprowadzka i chęć rozpoczęcia życia od nowa w innym miejscu, okazała się złudna. Od początku dom Lazarusa wywarł na nich nieco przerażające wrażenie. Już same wszędobylskie mechaniczne zabawki i ekscentryczność właściciela wzbudziły nieprzyjemne odczucia a to zaledwie początek. Kiedy dochodzi do morderstwa a demony przeszłości ożywają, nic już nie będzie takie same…

Kolejny raz Zafon mnie nie zawiódł!! To w jaki sposób potrafi zbudować tajemniczy i nastrojowy klimat jest niezwykłe. Genialnie stopniuje napięcie i zasiewa ziarenko niepewności w odbiorcy. Świat realny przestaje być taki oczywisty a nocne mary, duchy minionych lat, cienie na ścianach i skrywane głęboko lęki i tajemnice zaczynają wychodzić na światło dzienne. Rzeczywistość i iluzja mieszają się ze sobą i coraz trudniej je oddzielić. Ta baśniowość w wykonaniu Zafona jest naprawdę intrygująca. Fabuła wciągnęła mnie całkowicie i nie mogłam oderwać się od czytania. Książka napisana jest bardzo przystępnym językiem, przez co pochłania się ją szybko i z niebywałą lekkością. Bohaterowie to kolejny plus. Są oryginalni, dobrze nakreśleni i przykuwają uwagę.

„Światła września” to książka, która z pewnością dostarczy Wam nie lada rozrywki. Będzie dreszczyk emocji, wartka akcja, zaskakujące sytuacje, mroczna atmosfera czy też niewielka dawka humoru i tematy do przemyśleń. Polecam młodszym i starszym czytelnikom. W końcu Zafon to pisarz uniwersalny, w twórczości którego każdy znajdzie coś dla siebie. Pozdrawiam!!
Tutaj możesz zamówić książkę>>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz