Ekranizacja bestsellerowej powieści jednego z najbardziej uwielbianych pisarzy naszych czasów Paulo Coelho, autora takich książek jak „Alchemik”, „Podręcznik wojownika światła”, „Brida”, „Jedenaście minut”. Wydawać się by mogło, iż dwudziestoośmioletnia Weronika Deklava ma w życiu wszystko: urodę, dobrze płatną pracę i piękne mieszkanie w Nowym Jorku. Brakuje jej jednak najważniejszego: sensu życia. Dlatego pewnego wieczora, Weronika postanawia umrzeć. Dwa tygodnie później budzi się w szpitalu ze śpiączki. Okazuje się, że lekarzom udało się ją uratować po próbie samobójczej. Jednak serce Weroniki doznało nieodwracalnego uszczerbku i wkrótce przestanie bić. Mając przed sobą niewiele czasu, Weronika zaczyna patrzeć na świat jak nigdy wcześniej. Zmienia otaczający ją świat oraz siebie.
Obejrzyj film>>>
Fragment książki
- Myśli i tak powrócą, ale postarajcie się je odsunąć. Macie do wyboru: albo panować nad swoim umysłem, albo pozwolić, by on zapanował nad nami. Doświadczyliście już drugiej ewentualności - pozwalaliście się ponieść lękom, nerwom, niepewnościom, bo każdy człowiek posiada skłonność do autodestrukcji.
Nie mylcie jednak obłędu z utratą kontroli. Pamiętajcie, że wedle tradycji sufi, mistrza - Nasrudina - nazywa się szaleńcem. I to właśnie dlatego, że uchodzi za osobnika niespełna rozumu, może mówić to, co myśli i robić to, na co ma ochotę. Podobnie było z błaznami na średniowiecznych dworach - mogli ostrzegać króla przed niebezpieczeństwami, o których ministrowie nie śmieli nawet pisnąć, z obawy przed utratą swych stanowisk.
Tacy powinniście być i wy. Bądźcie szaleni, ale zachowujcie się jak normalni ludzie. Podejmijcie ryzyko bycia odmiennymi, ale nauczcie się to robić, nie zwracając na siebie uwagi. A teraz skupcie się na tej róży i pozwólcie, by objawiło się wasze prawdziwe Ja.
- Co to jest prawdziwe Ja? - wtrąciła Weronika w pół słowa. Wszyscy zapewne wiedzieli, ale nie dbała o to, przestała wyrzucać sobie, że przeszkadza innym. Mężczyzna wydawał się zaskoczony tym, że mu przerwała, lecz odpowiedział: - To, kim jesteś, a nie to, co z ciebie zrobiono.
Weronika postanowiła, że spróbuje maksymalnie się skoncentrować i odkryć swoje prawdziwe Ja. Podczas pobytu w Villete doświadczyła uczuć, których nigdy dotąd tak głęboko nie przeżywała: nienawiści, miłości, chęci życia, strachu, ciekawości. Być może Marie miała rację - czy naprawdę poznała, co to orgazm? Czy zdołała dotrzeć tylko tam, dokąd pozwolili jej mężczyźni?
Człowiek w garniturze zaczął grać na flecie. Muzyka ukoiła na tyle jej duszę, że skupiła całą swoją uwagę na róży. Mógł to być skutek działania środka uspokajającego, ale fakt pozostawał faktem, że od wyjścia z gabinetu doktora Igora czuła się bardzo dobrze.
Wiedziała, że wkrótce umrze, po cóż więc było się bać? To nic nie zmieni, nie powstrzyma nieuchronnego ataku serca. Lepiej było wykorzystać dni czy godziny, które jej zostały, by robić to, na co nigdy dotąd się nie poważyła.
Łagodna muzyka i przyćmione światło w jadalni tworzyły atmosferę niemal religijną. Religia - dlaczego by nie spróbować zanurzyć się w głąb siebie w poszukiwaniu resztek religijności, okruchów wiary?
Jednak muzyka powiodła ją gdzie indziej, więc odegnała od siebie wszystkie myśli i zadowoliła się tym, że Jest. Odprężyła się, zadumała nad różą, zobaczyła siebie, spodobało jej się to, co zobaczyła i pożałowała swego pochopnego czynu.
Gdy mnie tu przywieziono, byłam przygnębiona. Dziś jestem szalona i dumna ze swego szaleństwa. Tam, na zewnątrz będę się zachowywać tak samo jak inni. Będę robić zakupy w supermarkecie, rozmawiać o głupstwach z przyjaciółkami, tracić czas przed telewizorem, ale ze świadomością, że moja dusza jest wolna, że mogę marzyć i porozumiewać się z innymi światami, których istnienia nawet nie podejrzewałam, zanim tu przyszłam.
Pozwolę sobie na jakieś głupstwa tylko po to, aby ludzie mogli powiedzieć: Przecież wyszła z Villete! Ale wiem, że mojej duszy niczego nie zabraknie, bo moje życie nabrało sensu. Będę mogła oglądać zachody słońca i wierzyć, że za nimi kryje się Bóg. Gdy ktoś mnie znudzi, powiem jakąś bzdurę, nie będę przejmować się tym, co inni pomyślą, bo i tak powiedzą: Przecież wyszła z Villete!
Na ulicy będę patrzeć mężczyznom głęboko w oczy i nie będę się wstydzić, że mnie pożądają. Ale zaraz potem pójdę do delikatesów i kupię najlepsze wino, na jakie będzie mnie stać i wypiję je z moim mężem, bo chcę się śmiać - z nim, mężczyzną, którego kocham.
On powie mi, śmiejąc się: Jesteś szalona! A ja mu odpowiem: Oczywiście, przecież byłam w Villete! I szaleństwo mnie wyzwoliło. A teraz, mój najdroższy, musisz brać urlop co roku. Musisz pozwalać mi odkrywać grozę coraz to nowych górskich szczytów, bo chcę ryzykować, dopóki żyję.
Czytaj dalej>>>
Co sądzicie o książce i o filmie?
OdpowiedzUsuńJa najpierw przeczytałam książkę "Weronika postanawia umrzeć" potem obejrzałam film.
Film nie bardzo mi się podobał, bo nie ukazał uczuć i myśli głównych bohaterów.
Książka była wspierająca. Pokazała dlaczego ludzie chorują psychicznie i jak mogą się pozbierać, wyzdrowieć, poczuć lepiej. Bardzo mi pomogła, bo przechodziłam w owym czasie trudny okres w życiu.
Film był trochę szary i przygnębiający.
Według książki rezygnacja z marzeń jest najczęstszą przyczyną zaburzeń emocjonalnych. Podążanie za marzeniami daje energię życiową. Bardziej podobała mi się książka niż film.
OdpowiedzUsuń