
„Sztuka przyciągania ludzi”
Aby przeczytać informacje o pełnej wersji, kliknij tutaj:
http://zlotemysli.pl/weronikam,1/publication/show/6653/sztuka-przyciagania-ludzi.html
Autor: Miłosz Karbowski
Mów ludziom o nich samych, a będą Cię słuchać godzinami.
Benjamin Disraeli
Jest coś, czego pożądamy wszyscy. Uczucie, którego pragnie każdy z nas bez względu na płeć, rasę czy klasę społeczną. John Dewey, najwybitniejszy filozof w historii Stanów Zjednoczonych, stwierdził, że najgłębszą potrzebą ludzkiej natury jest żądza bycia ważnym. To teoria niepodważalna — wszyscy chcemy czuć, że w historii tego szalonego świata odgrywamy znaczącą rolę. Ludzie czasem dokonują rzeczy wręcz absurdalnych, byleby zwrócić na siebie uwagę. W dzieciństwie miałem kolegę, który, by zainteresować sobą innych, nauczył się na zawołanie… wymiotować.
Ta reguła to dla nas wskazówka kluczowa. Trapiący każdego człowieka głód bycia ważnym może stać się potężnym sojusznikiem w zdobywaniu ludzkich serc. Zaspokajając go, osiągamy cel bardzo szybko, jakbyśmy przekroczyli zachodnią granicę Polski i wjechali na niemiecką autostradę. Dlatego to wyjątkowo istotny moment książki. W tej chwili otrzymujesz wytrych otwierający drzwi do duszy każdego człowieka. Poznajesz konstytucyjną zasadę, z której wyniknie wiele technik opisanych na dalszych stronach. Już dziś złotymi literami wykaligrafuj ją na kartach swojej świadomości:
ABY DOBRZE ŻYĆ Z LUDŹMI, SPRAWIAJ, BY CZULI SIĘ
WAŻNI.
David Schwartz w książce Magia myślenia na wielką skalę stwierdził, że gdyby wziąć pod uwagę wszystkie stworzenia zamieszkujące naszą planetę, człowiek zdarza się tylko raz na dziesięć milionów. Co, jak zauważa autor, „czyni ludzi dość ważnymi w całym układzie rzeczy”.
Ugaś pragnienie pani Kasi
Jeśli studiowałeś, wiesz, jak czasem ciężko załatwić coś u pań z dziekanatu. Na moim wydziale tak przynajmniej bywało. Z jednej strony obsługują grono super ważnych profesorów. Z drugiej — studentów, którzy okazują respekt tylko wybranym, a panie z dziekanatu do tego kręgu zwykle nie należą. Nic dziwnego, że kobiety chcą w tym otoczeniu poczuć się ważne i kompetentne. Minęło kilka lat, zanim opanowałem skuteczną metodę postępowania. Nie odkryłem Ameryki, nie był to żaden cudowny przebłysk mojego intelektu. Doszedłem jedynie do wniosku, że dając paniom to, czego pragną, mam największe szanse na załatwienie jakiejkolwiek sprawy (a muszę przyznać, że po rozpoczęciu pracy rzadziej pojawiałem się na zajęciach, za to do dziekanatu musiałem zaglądać coraz częściej). Zacząłem przy każdej wizycie wykonywać krótki łańcuch czynności, który dawał im do zrozumienia, że ich pracę uważam za istotną, a je same za ważne osoby w życiu uczelni.
Po wejściu do dziekanatu ze skromnym uśmiechem stawałem przy którejś z kobiet, nazwijmy ją Kasią. Cierpliwie czekałem, gdy wypełniała papiery po wizycie poprzedniego petenta — już tym zachowaniem pokazywałem, że jej praca jest warta tego, bym stracił minutę albo dwie. Gdy Kasia spojrzała na mnie i usłyszałem sakramentalne „słucham pana?”, uprzejmie zaczynałem mówić:
— Jest taki kłopot. Pani na pewno najlepiej wie, co powinienem zrobić (tu doceniałem jej kompetencję). Okazało się, że muszę zdać jeszcze jeden dodatkowy przedmiot, a wcześniej o tym nie wiedziałem. Tymczasem skończyła się sesja… Efekt zawsze był ten sam. Mimo że Kasia nie okazywała żywego zainteresowania moją godną politowania sytuacją, pomagała mi w miarę swoich możliwości. Naprawdę nie zdarzyło się, by mnie zbyła, nawet jeśli ewidentnie coś zawaliłem. Nie tylko wyjaśniała, co mówi regulamin (np. skreślenie z listy studentów!), ale dodawała najcenniejszą informację, czyli jaka jest realnie najkrótsza droga załatwienia sprawy. Ja, ciągnąc cały proces komunikacji, wszystkiego słuchałem z uwagą, pokazując, jak
istotne jest to, co mówi Kasia. Na odchodne nie omieszkałem rzucić:
— Dziękuję pani bardzo. Świetnie, że właśnie na panią trafiłem. Nie podlizywałem się i nie stosowałem żadnych sztuczek. Dostawałem to, czego chciałem, za to, że doceniłem pracę i kompetencję pani Kasi z dziekanatu. Czy pomijając tę drobną uprzejmość, miałbym szansę na sukces? Owszem — ale mniejszą.....
Uwaga, człowiek! Wolno głaskać!
Amerykański psychiatra Erice Berne w książce W co grają ludzie napisał, że wszyscy potrzebujemy specyficznego „głasku”. Po tym, jak kończy się okres bliskiej intymności niemowlęcia z matką, człowiek przez resztę życia różnymi sposobami dąży do zastąpienia tej bliskości. Nie chodzi już wówczas o kontakt fizyczny. Ludzie dorośli odczuwają komfort, jeśli się na nich zwyczajnie zwraca uwagę. Berne stwierdził: „jeżeli nie jesteś głaskany, twój rdzeń kręgowy usycha”. To znaczy, że gdy ludzie przestają na nas zwracać uwagę, marniejemy w oczach. Za to każdego, kto pokaże nam, jak ważni jesteśmy, będziemy gotowi ozłocić.
Tę podstawową ludzką potrzebę dawno odkryły wielkie firmy żyjące ze sprzedaży swoich produktów. Reklamy namawiają nas do kupna przedmiotów, które sprawią, że inni nas zauważą. Mężczyzna zaimponuje sąsiadom nowym samochodem, a kobieta dzięki szmince odpowiedniej marki zamieni się w filmową gwiazdę.
Każdy ma swoją słodką granicę, którą musi osiągnąć, by poczuć się ważnym. Uwielbiającą popularność piosenkarkę zadowoli dopiero jej fotografia na pierwszych stronach gazet. Czym innym niż właśnie chęcią przykucia do siebie uwagi, jest ludzkie dążenie do występowania w mediach, popularnie zwane parciem na szkło?
Z kolei matematyka z Polskiej Akademii Nauk usatysfakcjonuje obecność jego nazwiska na liście autorów wartościowej, zbiorowej pracy. Członek Ochotniczej Straży Pożarnej poczuje się ważny, gdy wiejska rodzina ze łzami w oczach podziękuje mu za ocalenie stada bydła. Pamiętam, jak moja nauczycielka fizyki tryskała w liceum radością, ponieważ jedna osoba zdecydowała się zdawać z tego niepopularnego przedmiotu maturę.
Jedna!
Czasem naprawdę niewiele trzeba, by ludzie poczuli się ważni, a więc i szczęśliwi. Doskonale wiedziała to Cicely Saunders, założycielka
pierwszego na świecie hospicjum św. Krzysztofa w Londynie. Brytyjska pielęgniarka poświęciła życie, by starsi ludzie, często opuszczeni i samotni, czuli się kimś istotnym. Kierowała się dewizą: „jesteś ważny dlatego, że jesteś tym, kim jesteś — i to do ostatniej chwili”. Idea znalazła naśladowców na całym świecie......
Maksyma sprzedawców
Człowiek, prowadząc swój osobisty proces selekcji ludzi, w pierwszej chwili reaguje emocjonalnie. Nie zastanawia się, z jakiej przyczyny jedna osoba mu bardziej odpowiada, a druga mniej. Dlatego lekceważąc czyjeś istnienie, poruszamy mechanizm niesprzyjających nam zachowań. Osoba, która czuje się niezauważona, odpowie zgodnie z impulsem, jaki w niej wywołamy — niechęcią albo nawet wrogością. Nasze zadanie to wywołać pożądaną przez nas reakcję....
David Schwartz w swojej książce opowiadał historię kierowcy autobusu. Ludzie uznawali go za wyjątkowo wrednego. Nigdy nie czekał na spóźnialskich biegnących co tchu na przystanek. Zamykał im drzwi przed nosem i odjeżdżał. Był jednak jeden, wyjątkowy pasażer, który zawsze siedział tuż za kierowcą. On nigdy nie musiał bez nadziei gonić za autobusem. Ten mężczyzna nie był wcale kontrolerem ani członkiem rodziny kierowcy.
Podczas jazdy po prostu rozmawiał z szoferem o jego pracy. Jak ją szanuje i jak musi być ciężka. Kierowca zawsze czekał, by upewnić się, że ów człowiek zdążył wsiąść do autobusu na swoim przystanku.
Słowo się rzekło
Na koniec chcę zwrócić uwagę na jeszcze jedną sprawę. Jeśli zamierzasz utrzymywać z kimś częsty kontakt, Twoim kolejnym sposobem na zapewnienie drugiej osobie poczucia ważności staje się dotrzymywanie słowa. Zwykle chodzi o drobiazgi. Oddzwoń, gdy nie mogłeś odebrać telefonu lub odpisz na SMS.
Kiedy mówisz, że odezwiesz się jutro, zrób to jutro. Pokaż, że można na Ciebie liczyć. Obiecałeś wysłać mail z ofertą? Niech z Twojej skrzynki wyjdzie o godzinie, na którą się umówiliście albo wcześniej. Jeśli dałeś klientowi słowo, że przygotujesz dla niego dziesięć ofert, sporządź ich dziesięć lub jedenaście. To sygnał, że w ważniejszych sytuacjach też można na Tobie polegać. Nie tylko zdobywasz zaufanie. Twoja dobra reputacja się rozniesie — to jasne, że najważniejsza reklama Twojej osoby przechodzi z ust do ust. ......
Istnieje duża szansa, że dzięki publikacji „Sztuka przyciągania ludzi” dowiesz się więcej na temat psychologii i pozytywnego oddziaływania na ludzi niż w ciągu całego swojego życia. Rozumiejąc pewne istotne mechanizmy i zachowania, zaczniesz przyciągać do siebie osoby, które umożliwią Ci rozwój. Dowiesz się, jak je traktować, aby Wasza znajomość i relacje przynosiły obustronne korzyści....
Jak silna jest Twoja wola udanego i bogatego życia?
http://zlotemysli.pl/weronikam,1/publication/show/6653/sztuka-przyciagania-ludzi.html
przykład o pani Kasi z dziekanatu jest skądś ściągnięty,już to gdzieś czytałam tylko nie pamiętam gdzie.Ewa
OdpowiedzUsuń