wtorek, 7 sierpnia 2012

Powieść motywacyjna za 0 zł - SEKRET RAFAELA - Marek Zabiciel

Wstęp
Tylko ten, kto ma wszystko, nie ma niczego.

Słońce wznoszące się nad lśniącymi wodami morza ogrzewało swoim ciepłem cały śródziemnomorski krajobraz. Płynące po niebie drobne chmurki wesoło układały się w przeróżne kształty, które bystry obserwator mógł porównać do układającego się na niebie zodiaku.
Śpiewające ptaki rozanielone tym boskim wręcz nastrojem chwili opowiadały swoje niekończące się historie zręcznie wtapiając się w to, co można nazwać życiem. Szum fal uderzających o skały, które leniwie wynurzały się z wody dodawał tej chwili nie tylko atrakcyjności, ale czynił całość tak harmonijną jak tylko można by było sobie tego wymarzyć. Każdy, kto tylko w tym momencie znalazłby się
w tym miejscu stwierdziłby z całą pewnością, że tak naprawdę nie ma piękniejszego miejsca na Ziemi.
Obserwując ten cudowny moment będący wytworem przyrody Rafael zastanawiał się, kto był zdolny stworzyć tak niesamowity obrazek.
Nic się nie bierze samo z siebie. Tylko Bóg, więc z całą pewnością to właśnie On musiał dać wyraz swej nieposkromionej potrzebie tworzenia.
W myślach dziękował, że może być świadkiem tego, co widzi. Jego zamyślenie przerwała nagle krzykliwa obecność pięknej blondyneczki, która podbiegła do niego i rzucając mu się na szyję skorzystałajak zwykle z okazji, żeby o coś zapytać.

Tylko ten, kto ma wszystko, nie ma niczego.
– Co robisz tato? – zapytała, a jej błyszczące niebieskie oczy dawały wyraz zaciekawieniu, z jakim zawsze na niego patrzyła.
– Patrzę córeczko, w jakim cudownym miejscu przyszło nam zamieszkać
– odpowiedział.
– Wiesz, mnie się tutaj też bardzo podoba – czule wyszeptała, i usiadła mu na kolanach, tak jak zwykle miała w zwyczaju.
Siedząc tak przez chwilę razem patrzyli na ten bajkowy krajobraz,a jej włosy, które zręcznie podrzucał delikatny wiaterek, raz po raz łaskotały go po nosie.
– No wy to zawsze znajdziecie sposób, żeby sobie życie uprzyjemnić usłyszeli dźwięczny damski głos zbliżający się w ich kierunku.
Rafael odwrócił głowę i ujrzał zbliżającą się do nich kobietę, która niosła w rękach tacę wypełnioną po brzegi czerwonymi soczystymi winogronami. Uwielbiał te owoce, ale nie to przykuło jego uwagę. Za każdym razem, gdy patrzył na swoją żonę miał wrażenie, że jest coraz młodsza i piękniejsza. Teraz w blasku świecącego słońca wyglądała jak bogini, której jedynym celem jest niesienie radości. „Boże,
jaka Ty jesteś piękna” – pomyślał.
– Dlaczego mi się tak przyglądasz? – zapytała kładąc tacę z winogronami na stoliku, który stał obok krzesła na którym siedzieli.
– Zawsze o to pytasz, a ja zawsze ma tą sama odpowiedź. Podobasz mi się – i roześmiali się głośno oboje.
– Słuchajcie! Słuchajcie!! – usłyszeli nagle.
Ze stojącej powyżej miejsca, w którym siedzieli willi wybiegł młodzieniec i wymachując rękami zbiegał po idealnie wystrzyżonym trawniku. Wyglądał trochę śmiesznie stawiając nienaturalnie długie susy. Krótkie spodenki wyposażone w emblemat mistrzów kraju w wioślarstwie, zachowywały się tak na jego nogach jakby zaraz miały odlecieć i porwać w powietrze ich właściciela. Kiedy już do nich
dobiegł, oparł się ręką o krzesło i ciężko sapiąc zaczął wyrzucać z siebie
powód swojej ekscytacji.

Tylko ten, kto ma wszystko, nie ma niczego.
– Dzisiejszy przypływ… zostawił na brzegu taką ilość muszli… jakiej jeszcze nie widzieliście… mama mówiła, że można z nich zrobić cudowny naszyjnik… więc na co jeszcze czekamy?! – piętnastoletni dryblas popatrzył na nich brązowymi oczami, w których można było zauważyć zniecierpliwienie.
– Uspokój się. Mamy dużo czasu. Zawsze mamy dużo czasu.– odpowiedziała mama czule gładząc po głowie „małego” –„dużego” człowieka.
– Przestań, wiesz, że tego nie lubię – rzucił chłopiec, którego zachowanie
wskazywało na to, że wchodzi w wiek męski.
– No już dobrze. Za chwilę pójdziemy nad morze i popatrzymy na te cuda. Idziesz z nami kochanie? – zapytała patrząc na Rafaela.
– Idźcie proszę sami. Czuję potrzebę, aby dzisiaj przemyśleć sobie parę rzeczy – rzucił pewnie. – Z całą pewnością wybierzecie te najpiękniejsze muszle.
– W porządku myślicielu – uśmiechnęła się czule patrząc na niego. –
Chodźcie dzieci, tata sobie pomyśli, a my nazbieramy muszelek na naszyjnik.
Dzieciaki zerwały się, jakby tylko czekały na taką komendę.
– Aha, zapomniałabym. Dzwonili z firmy i podobno ostatnia faza projektu, nad którym pracujecie jest już zakończona. Chcieliby tylko, żebyś podjął ostateczną decyzję, co do wprowadzenia go na rynek.
Proszą, jeśli to możliwe, żebyś był we wtorek o 10.00.
– W porządku. Oddzwonię – odpowiedział Rafael i obserwował, jak zgrabna postać jego żony i ukochanych dzieci oddalają się niknąc w drzwiach domu.
Sięgnął po garść soczystych owoców i delektując się ich wybornym smakiem popadł w zadumę. Co dalej robić? Jego życie przedstawiało się jak bajka. Cudowna rodzina, fantastyczna praca, a właściwie firma, w której był już tylko gościem, bo zespół współpracowników doskonale radził sobie, nawet, kiedy nie było go kilka miesięcy. Zdrowy organizm 48-letniego mężczyzny, którym był sprawiał wrażenie, że
długo jeszcze będzie służył swojemu posiadaczowi. Miał wszystko. Zdrowie, bogactwo, pieniądze. A jednak w głowie kołatała mu ciąglemyśl. Co dalej? Kolejna firma? Może kolejna fundacja charytatywna?
Jaki powinien być następny cel? Ta sprawa już od dłuższego czasu nie dawała mu spokoju. Wiedział, że ma w sobie taki potencjał, który można wykorzystać, problem polegał na tym, że nie wiedział jak.
Nagle w głowie zaświtała mu myśl. „ Zacznij od początku”. „Co to znaczy od początku?” – zastanawiał się. I nagle jak grom z jasnego nieba spadło zrozumienie. Już wiedział. „Trzeba cofnąć się do początku i wszystko przeanalizować. Jak to wszystko się zaczęło? Jak to się stało, że dzisiaj jestem, jaki jestem i mam to, co mam? Nie do końca był pewny, dokąd ta analiza go zaprowadzi, ale życie nauczyło go by nie kwestionować tego, co podpowiada mu intuicja. Za każdym razem, kiedy robił coś innego, niż to, co podpowiadał mu jego wewnętrzny głos popełniał błąd. Popełnił ich tyle, że na myśl o tym aż się uśmiechnął. Biorąc do ust kolejną porcję soczystych i słodkich jak miód winogron wrócił do chwili, kiedy miał 33 lata…
Cały e-book możesz pobrać tutaj. Kliknij!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz